Przez te kilka świątecznych dni, postaram się zapomnieć kim jestem - w te zwykłe dni. Ucieknę z mej mrówczej ścieżki wijącej się między zmęczonymi ludzmi, zmasowanymi w środkach komunikacji.
Zobaczę niebo, słońce. Poczuję wiatr. Przez głowe przemknie mgliste wspomnienie człowieczeństwa. I się uśmiechnę. Szeroko, prawdziwie, tak po prostu. Zacisnę dłonie by zatrzymać ten czas jak najdłużej.
A za kilka dni znów stanę się maszyną, z rzadkimi przebłyskami świadomości.
Z najlepszymi życzeniami pięknych, długich chwil dla wszystkich.